Zawsze byłam kreatywną osobą ze zdolnościami manualnymi - bardzo lubię z niczego zrobić jakieś cudeńko a do tego zawsze zachęcam też córkę :) Często spotykam się z czymś co mnie interesuje i widzę to w sklepie - kiedy zamierzam to kupić ... zaczynam mieć swoją wizję tworzenia i fakt, że mogę wciągnąć w to moją żabę daje mi motywację do wspólnej pracy i zabawy:) Stwierdzam fakt, że lepiej będzie stworzyć to samemu z czego będziemy miały satysfakcję niż po prostu kupić a przede wszystkim zrobić to wspólnie z córką i tak powstało pierwsze pudełeczko robione metodą "decoupage"
Lawendowa skrzyneczka
I tak małymi kroczkami zaczęłam od wycięcia z serwetki wzoru w moim przypadku to lawenda, przed naklejeniem wzoru pudełko pomalowałam białą farbą taki- podkład pod wzór.
Podkład
Przymiarka wzoru
Efekt końcowy -razem z moimi pomalowany palcami :)
Szkoda, że nie mam zdjęcia jak córka skleiła sobie palce klejem:)
To nie pierwsze moje rękodzieło jakie już wykonałam ale tylko te i parę innych uwieczniłam na zdjęciach ... Najbardziej inspirujący zadaniem było dla mnie wykonanie książki na ołtarz dla mojej córki - wspomnę wam tylko, że moja córka wkopała mnie w ich wykonanie bez mojej zgody i niestety nie miałam innego wyjścia. Przyszły do mnie mamy dzieci komunijnych, z zapytaniem czy zrobię taką książkę na ołtarz hmm ...co miałam powiedzieć -przecież moja córka idzie z nimi i tak naprawdę zrobię to dla niej. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze na wsi a wiecie, że kościoły w tak małych aglomeracjach same ubierają i sprzątają kościoły. I zrobiłam wielką księgę i do tego jeszcze każdemu dziecku z osobna wykonałam taką mniejszą książeczkę z jego imieniem :)
Pierwszy pomysł miał być wykonany ze styropianowego bloku - ale dłubanie i szlifowanie mnie odstraszyło jak pomyślałam o tym bałaganie. Wpadłam na pomysł, żeby wykonać książkę na sklejce elastycznej na nią za pomocą kleju na ciepło stopniowo mocowałam kartki białego brystolu i tak warstwa po warstwie i powstała książka. Narożniki zawinięte na ołówku ładnie się układały mocowane na klej. Na koniec żeby książka wyglądała realistycznie ranty popryskałam srebrolem w sprayu - efekt widzicie na zdjęciu do góry. Teraz pozostało nanieść napisy, wykończyć i finito :) Cała filozofia :)
Napisy naniesione- teraz pozostaje w spokoju czekać aż cała dobrze odparuje - do dzisiaj śmiać mi się jak widzę te napisy (wygląda jak krem na torcie ) Nie jest to żadne arcydzieło ale ciesze się, że podołałam w jakimś stopniu. Do zestawu dorzuciłyśmy zestaw małych książeczek z imionami dzieci :) W to największy wkład włożyła żaba i efekt jest naprawdę zdumiewający.
Napisy naniesione- teraz pozostaje w spokoju czekać aż cała dobrze odparuje - do dzisiaj śmiać mi się jak widzę te napisy (wygląda jak krem na torcie ) Nie jest to żadne arcydzieło ale ciesze się, że podołałam w jakimś stopniu. Do zestawu dorzuciłyśmy zestaw małych książeczek z imionami dzieci :) W to największy wkład włożyła żaba i efekt jest naprawdę zdumiewający.
Między czasie doszło jeszcze parę mniejszych książek bardziej okolicznościowych które też wykonałam już za jednym zamachem :)
Na koniec tylko w celofan i pamiątka gotowa :)
Nie wiem czy was to zainteresuje - chciałam wam tylko pokazać, że można wiele rzeczy zrobić samemu a tak naprawdę z dziećmi co daje im możliwość wykazania się ( pomińmy tylko efekt pryskania sprayem bo będziecie mieli go wszędzie tam gdzie nie maiło go być ). Moja córka jak odchodziła ze szkoły bo było to związane z nasz przeprowadzką sama wykonała taką książkę dla swojej wychowawczyni w imieniu całej klasy i powiem wam, że byłam bardzo z niej dumna -owszem potrzebowała mojej pomocy w niektórych etapach. Ale efekt rewelacyjny :) Moja żaba kochana .
To na tyle - Nasze małe dzieła są wspólną pracą i mamy już w zanadrzu następne ale nie wszystko od razu bo trzeba się zając pracą i obowiązkami. :) Wy też spróbujcie naprawdę nie potrzeba do tego nie wiadomo jakich zdolności ale frajda jak towarzyszy wykonaniu takich małych dzieł . Radość dziecka jest największą nagrodą :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz